Powinniśmy sobie wreszcie uświadomić fakt, że nasi partnerzy nie są naszymi służącymi, nie są przedmiotami, których przyszłym losem nikt nie musi się przejmować. Często ludzie kierowani zauroczeniem czy fascynacją nie zdają sobie nawet sprawy, albo też nie chcą o tym myśleć, co przyniesie nieunikniony upływ czasu ich partnerom/-kom. Są sprawy, które przy odrobinie dobrej woli można z wielką dozą prawdopodobieństwa jednak przewidzieć. Ale na to trzeba jednak trochę czasu i niestety, naprawdę kochać.
To jest bardzo podobne do leczenia wielu groźnych chorób. Wtedy lepsza jest bolesna ale skuteczna operacja niż powolne niszczenie całego organizmu. Oczywiście nie wszystkiego należy się bać i nie od wszystkiego uciekać, ale są sprawy, których nie można jednak nie zauważyć. Wtedy właśnie powinno się dobrze wszystko przemyśleć, a więc czy bardziej kochamy siebie, własne uczucia, zaspokojenie własnych potrzeb i oczekiwań, pomimo świadomości tego, co jest praktycznie nieuniknione, co stworzy duże zagrożenie dla uczuć i bezpieczeństwa kochanej osoby, czy też naprawdę kochamy ją, tę właśnie osobę.
Odpowiedzi są proste. Albo usuniemy owe zagrożenia podejmując konkretną, często bardzo bolesną decyzję, albo tego nie robimy, świadomie decydując w ten sposób o czyjejś przyszłości. W takich sytuacjach powiedzenie – lepiej późno niż wcale, daje jej jeszcze jakieś szanse. Nie ma to jednak zastosowania w sytuacji, w której obie strony, stosując zasadę Carpe Diem, chcą przeżywać każdy kolejny dzień tak, jakby to miał być ostatni dzień w ich życiu, traktując nieuchronność zdarzeń jak przeznaczenie. Można i tak, ale to jest już wybór każdego z nas.
Kiedyś nawet możemy czegoś takiego żałować, bo coś nam uciekło, coś straciliśmy. Możemy nawet myśleć, że to wszystko nie miało sensu. Jednak są później chwile, w których udaje się nam popatrzeć na to z innej, tej drugiej strony. Wtedy już nie wydaje się to tak bardzo oczywistym naszym błędem. Zresztą, jak sama doskonale wiesz nic nie jest tylko czarne lub białe. Olbrzymia większość zdarzeń jest w bardzo różnych odcieniach szarości, a więc również ma wiele różnych twarzy, zależnie pod jakim kątem na to patrzymy.